Jeśli po ostatnim wpisie zaczęliście żałować planowania wyjazdu na Majorkę i kombinujecie, jak oddać bilety to wstrzymajcie się chwilę. Jakiś potencjał tkwi w tej wyspie i znajdziecie tam kilka miejsc, które są warte uwagi. Oczywiście, o ile lubicie aktywnie spędzać czas, nie jesteście emerytami, a alkohol i narkotyki to nie wasz główny cel wakacyjnego wyjazdu. Poniżej kilka miejsc, które warto odwiedzić będąc na Majorce.
Soller
W poprzednim wpisie ponarzekałem nieco na zabytkowy pociąg, który kursuje między Palma de Mallorca a Soller. Podróż samym pociągiem moim zdaniem to strata kasy ale samo Soller może być ciekawym miejscem na lunch, lody i niespieszny spacer wąskimi uliczkami miasteczka. Urzeka główny plac Soller, przez który co chwilę przejeżdża zabytkowy tramwaj do Port de Soller. Tam, w cieniu znajdziecie miejsce na chwilę wytchnienia i odpoczynku.
Valldemossa
Górskie miasteczko, nam najbardziej znane z faktu, że przez jakiś czas żył tam Chopin wraz z Aurore Dudevant, lepiej znaną pod pseudonimem George Sand. Dziś w klasztorze kartuzów można podziwiać pamiątki związane z parą, w tym pianino Chopina.
Po zwiedzaniu muzeum możecie udać się do ogrodu mieszącego się za kościołem pw. Jezusa z Nazaretu, zjeść lody w Gelati Mossa albo obiad w restauracji Troya, skąd rozpościera się fajny widok na miasteczko. A po wszystkim w ramach spalenia kalorii ruszcie na niespieszny spacer uliczkami Valldemossy.
Port d’Andratx
Urzekające, portowe miasteczko. Idealne miejsce by napić się popołudniowej kawy w jednej z kawiarenek nad brzegiem morza. Piękne miejsce. Pierwsze na Majorce, gdzie nie spotkałem tłumów pijanej młodzieży czy emerytowanych angielek snujących się sennie w podomkach po ulicach. Za to uliczki i promenada Port d’Andratx wieczorem zapełniają się elegancko wyglądającymi panami i paniami, ubranych w koktajlowe, wakacyjne suknie. Żałuję, że żaden z przeglądanych przeze mnie blogów o nim nie wspominał bo właśnie to portowe miasteczko wybrałbym na naszą bazę wypadową na Majorce.
Sa Calobra i Torrent de Pareis
Sa Calobra to malutka i malowniczo położona miejscowość na wyspie. Sama w sobie może nie oferuje nadzwyczajnych atrakcji, ale dojazd do niej przez wijące się w górach serpentyny pozwala podziwiać niesamowite widoki i pozostawia niezapomniane emocje. Do miejscowości wybrałem się z samego rana wypożyczonym autem. Powolne „wspinanie się” po krętych drogach dostarcza niezapomnianych wrażeń, a mijanie się z autokarem na wąskiej, górskiej drodze potrafi zmrozić krew w żyłach. Osobom z chorobą lokomocyjną polecam przed podróżą podwójną dawkę środka przeciw tej dolegliwości i zabranie kilku torebek w kieszeń.
Przed miasteczkiem znajdziecie parking dla aut a resztę trasy nad brzeg morza trzeba pokonać pieszo. Kiedy dojechałem wczesnym rankiem miasteczko dopiero budziło się do życia, knajpki dopiero co się otwierały a turystów jeszcze nie było.
Gdy dojdziecie nad brzeg kierujcie się w prawo, gdzie szlak – częściowo wykuty w skałach – prowadzi do zatoczki i kanionu Torrent de Pareis. W czasie mojej wizyty tam kanion był suchy, jednak podobno w innych miesiącach wypełnia go górski potok. Skały po deszczu stają się bardzo śliskie dlatego wybierając się tam załóżcie odpowiednie buty.
Będąc tam sam mogłem wsłuchać się w ciszę i poczuć ogrom i potęgę natury. Niesamowite przeżycie. Porobiłem kilka zdjęć i polatałem chwilę dronem. Niestety, z kanionu przegonił mnie ulewny deszcz, który ścigał mnie od rana.
Powrót górskimi serpentynami był jeszcze bardziej emocjonujący bo ulewny deszcz sprawił, że drogi były śliskie a nisko wiszące chmury, na wysokich odcinkach drogi redukowały widoczność do dosłownie kilku metrów. Czuć było ciary na plecach.
Mirador Es Colomer
Punkt widokowy w drodze do latarni morskiej na przylądek Formentor. Polecam wybrać się tam albo z samego rana albo późnym popołudniem, gdy słońce chyli się ku zachodowi. Ja do punktu dotarłem chwilę po godzinie 19:00 i jeszcze było tam trochę osób. Jednak bez problemu znalazłem miejsce parkingowe co świadczyło tylko o tym, że punkt widokowy najazd turystów tego dnia miał już za sobą.
Na miejscu możecie podziwiać kilkusetmetrowe góry i urwiska opadające pionowo w dół ku turkusowej wodzie. Zbocza gór w zachodzącym słońcu mieniły się na fioletowo i pomarańczowo, ich majestat przytłaczał a widoczny w oddali Port de Pollença powoli rozświetlał się złotym blaskiem.
Na miejscu porobiłem kilka zdjęć, polatałem dronem i postanowiłem udać się jeszcze wzniesioną powyżej wieżę obserwacyjną Albercutx. Jeśli będziecie wieczorem to wieżę sobie odpuśćcie, nie ma tam nic ciekawego a stracicie tylko niepotrzebnie czas. Właśnie przez tą wizytę finalnie nie dojechałem do latarni morskiej.
Wszystko przez perspektywę spędzenia nocy w górach, bez jedzenia, wystarczającej ilości picia oraz braku możliwości powiadomienia najbliższych gdzie jestem. Między górami szybko zapada zmrok. Opuszczając punkt widokowy Mirador Es Colomer słońce chyliło się już ku zachodowi. Jadąc do latarni, nie spotkałem żadnego auta, które jechałoby w tę samą stronę, za to wszystkie wracały. Droga wiła się, wznosiła i opadała. Górskie serpentyny nie pozwalały na rozwinięcie prędkości. Po kilkunastu minutach jazdy zrobiło się ciemno a telefon komórkowy stracił cały zasięg. Gdybym wtedy przebił oponę albo źle się poczuł to nawet nie miałbym szans wezwać pomocy, nie mówiąc już o powiadomieniu najbliższych gdzie jestem i co się ze mną dzieje. To był powód dla którego postanowiłem nie jechać do latarni. Zatrzymałem się w niewielkiej zatoczce przy kolejnym punkcie widokowym, chwilę polatałem dronem i wyruszyłem w drogę powrotną. Latarnię widziałem w oddali „okiem” drona, który wznosił się nad wzgórzem.
Z pewnością to miejsce, które musicie odwiedzić będąc na Majorce. Wybierzcie się tam tylko nieco wcześniej.
Palma de Mallorca
Stolica wyspy i główny port komunikacyjny. To tu dopłyniecie statkiem lub wyląduje Wasz samolot. Tu zaczyna się każda podróż po Majorce. Palma może przytłaczać zgiełkiem dużego miasta, miejscami może też odpychać swoim industrialnym wyglądem. Jednak warto pospacerować wokół katedry i w jej okolicach.
My zwiedzanie rozpoczęliśmy od popołudniowej kawy w Cappuccino Palau March przy Placa De La Reina. Następnie udaliśmy się obejrzeć katedrę, pałac La Almudaina i ogród Hort Del Rei.
Niespiesznie błądząc labiryntem uliczek, zaglądając do urokliwych sklepików dotarliśmy do Mayor Plaza, który już tak urokliwy nie jest. Tam zakończyliśmy zwiedzanie Palmy.
Plaże
Plaże na wyspie są bardzo zróżnicowane. Znajdziecie tu szerokie, piaszczyste i zagospodarowane plaże miejskie z rzędami leżaków i parasoli jak i maleńkie, ukryte w skalistych zatoczkach dzikie plaże. Każdy znajdzie coś dla siebie. To, co mnie zawsze urzeka na plażach poza Polską to cisza i fakt, że można tam na prawdę odpocząć. Nikt nie handluje badziewiem, nikt nie proponuje Ci zakupu piwa czy kukurydzy, nikt nie puszcza z głośników muzyki. Słowem spokój i szum fal.
To tyle co sprawdziłem i mogę Wam z czystym sumieniem polecić. Żałuję, że nie dotarliśmy do jaskiń: Cuevas del Drach i Cuevas dels Hams. Podobno są niesamowicie piękne, więc koniecznie dodajcie również te punkty do swojego planu zwiedzania Majorki.
One Pingback