MORSKIE OKO I GUBAŁÓWKA

W pierwszą trasę podczas naszego pobytu w Tatrach wybraliśmy się nad Morskie Oko i Czarny Staw pod Rysami. Po półgodzinnej jeździe z kwatery dotarliśmy na ostatni ogólnodostępny parking przed Morskim Okiem. Tam zaparkowaliśmy i kupiliśmy bilety wstępu do Tatrzańskiego Parku Narodowego. Odtąd już tylko spacerek do założonego celu. Ciężko mi powiedzieć o odległościach jakie pokonaliśmy, bo na zakupionej mapie i na szlakach nie ma oznaczeń w kilometrach a w czasie w jakim się pokonuje pieszo dany odcinek. Zatem z parkingu do Morskiego Oka idzie się 2:20 h. Droga jest asfaltowa z niewielkim wzniesieniem więc idzie się w miarę szybko.
Widoki na trasie są super, po drodze mijamy Wodogrzmoty Mickiewicza – z hukiem przelewające się wodospady. Mniej więcej w połowie drogi, na wysokości Leśniczówki pod Wantą zaczynają się skróty ścieżką przez las. Droga staje się stroma ale decydując się na nią nadrabia się trasę.DSC_3864Wreszcie doszliśmy nad Morskie Oko. Widok zapiera dech w piersiach. Przy jeziorze jest schronisko gdzie wreszcie mogliśmy usiąść, odpocząć, zjeść targany prowiant i porobić zdjęcia. Po odpoczynku zdecydowaliśmy się zaatakować Czarny Staw pod Rysami. Pogoda zaczynała się zmieniać, znad Rys od strony Słowacji napłynęły chmury przysłaniając słońce, zaczął kropić deszcz a w oddali cicho grzmiało. DSC_3836
DSC_3856
DSC_3850Trasa z Morskiego Oka nad Czarny Staw nie wydawała mi się specjalnie długa ale uwierzcie, że to podejście daje się poczuć, zwłaszcza dla takich taterników jak my, którzy siedzą głównie za biurkiem. No ale co tam, my nie damy rady?! Tyle przejść i nie wejść na Czarny Staw? No way !!! Brzegiem Morskiego Oka idzie się bardzo fajnie, schody zaczynają się kiedy trzeba iść pod górę. Ale za to widok stamtąd na Morskie Oko i schronisko jest niesamowity. Za plecami szczyty a przed sobą dolina z krystalicznie czystym jeziorem. A z boku szum wodospadu którym woda z Czarnego Stawu przelewa się do Morskiego Oka. Rewelacja. Zabawiliśmy tam 40 minut głównie robiąc zdjęcia po czym zdecydowaliśmy się wracać do schroniska nad Morskim Okiem ale brzegiem przeciwległym do tego, którym wchodziliśmy.DSC03899Wychodząc z Czarnego Stawu pięknie świeciło słońce, niestety na zejściu od Leśniczówki pod Wantą zaczął padać całkiem spory deszcz, który towarzyszył nam do Wodogrzmotów Mickiewicza by całkiem ustać przed parkingiem.

Zmęczeni ale szczęśliwi, że udało nam się pokonać całą trasę wsiedliśmy do samochodu by wrócić na kwaterkę. Później tylko szybki prysznic i do Watry na pyszny placek zbójnicki i grzane piwo.

I na koniec mój mały prywatny apel po tym co dziś zobaczyłem i co mnie ruszyło.
Dość duże grupy turystów korzystają z bryczek aby dostać się z parkingu nad Morskie Oko. W większości są to ludzie w w wieku 30+ ale także i nastolatki. Na bryczkę mieści się 14 osób – ich waga plus sama bryczka to już się trochę kilogramów robi. Bryczki ciągnięte są przez dwa konie, które pod koniec całkiem dużego podjazdu ledwo dyszą, widać, że nie mają siły ciągnąć bryczek, są zmęczone i spragnione a niejednokrotnie dobija je upał. Zatem apeluję:
Jeśli nie jesteś emerytem albo nie cierpisz na schorzenia udokumentowane przez lekarza, które po takim spacerku mogłyby spowodować przeniesienie się do Krainy Wiecznych Łowów to błagam Cię – NIE KORZYSTAJ Z BRYCZEK – idź na pieszo. To naprawdę nie jest tak dramatyczne podejście jak się wydaje, dziś widzieliśmy sporo małych dzieci, które tą trasę pokonały. Ruszając się zrobisz coś dla swojego zdrowia a oszczędzisz te biedne konie.
Zatem jeśli wybierasz bryczkę bo Ci się nie chce iść (choć mógłbyś) to jesteś ostatni jełop i ciota !!!

P.S. Pozdrawiam wszystkie napotkane dziś (5.06.2011) dziewczyny, które atakowały Morskie Oko i Czarny Staw w klapkach „japonkach”. Jesteście twarde (co wcale nie znaczy, że mądre).

DSC_4094Kolejny dzień zaczął się fatalnie a potem było już tylko gorzej. Oczywiście chodzi o pogodę. Od rana z niewielkimi przerwami padał deszcz. W końcu koło południa zdecydowaliśmy się wyjść na krótką wędrówkę i zdobyć Gubałówkę. Schodząc Krupówkami zaczęło lać po raz kolejny i prawie zwątpiłem. Usiedliśmy w polecanej „Karcmie po zbóju” jednak zamówione dania przysłowiowej dupy nie urwały. Moja zapiekanka ziemniaczana sprawiała wrażenie bycia wczorajszą i odgrzewaną w kuchence mikrofalowej.
W międzyczasie burza przeszła, ciut się rozpogodziło więc zdecydowaliśmy, że jednak idziemy na Gubałówkę. Wchodziliśmy niecałą godzinę wzdłuż trasy kolejki linowej. Najfajniejszy jest odcinek górny, gdzie idzie się przez las, po kamieniach i korzeniach drzew.
Po dotarciu na szczyt tradycyjna sesja zdjęciowa. Gubałówka to idealny punkt widokowy na Giewont.DSC_3959
DSC03986
DSC_3972Kombinowaliśmy, żeby z Gubałówki przejść na Butorowy Wierch i stamtąd zjechać kolejką krzesełkową ale od strony Kościeliska zaczęła nadciągać burza więc trochę głupie byłoby iść prosto na nią. Zatem czekała nas droga na dół. Zeszliśmy praktycznie w ostatniej chwili przed ulewą. DSC_3949Burza zatrzymała nas w pasażu handlowym przy stacji kolei linowej gdzie po spędzeniu ok 30 minut zdecydowaliśmy się na spacer w deszczu do naszej kwatery. Jedyne, co podczas spaceru w ulewie zdało egzamin to buty i plecaki – mokre na zewnątrz i suche w środku. Niestety kurtki przeciwdeszczowe, które z założenia miały wytrzymać około 7 litrów deszczu na cm2 przemiękły. Przynajmniej wiemy ile wytrzymują 🙂
Najgorsze, że prognoza pogody na kolejne dni wcale nie jest optymistyczna i nie zachęca do pieszych wędrówek po szlakach. Ehhh.

Dodaj komentarz