Przedostatniego dnia pobytu na Krecie wybraliśmy się do wąwozu Samaria. Jest to najdłuższy wąwóz w Europie, drugi co do długości na świecie (pierwszy jest Wielki Kanion Kolorado w USA). Jest to ten rodzaj wycieczki, który moim zdaniem warto wykupić u rezydenta w hotelu niż próbować to ogarniać na własną rękę. Powodem jest fakt, że do wąwozu wchodzimy wysoko w górach gdzie można dojechać samochodem lub autobusem a wychodzimy, pokonując na pieszo 16 kilometrów w wiosce, która nie ma drogowego połączenia z resztą wyspy.W samym wąwozie jest kilka miejsc gdzie można odpocząć i zjeść to co się ze sobą zabrało. Są także „toalety” – zwykła dziura w podłodze, warto mieć ze sobą latarkę, bo po zamknięciu się w takiej kabinie nie widać nic, nie ma oświetlenia 🙂
Z dostępnością wody nie ma problemu i nie trzeba targać w plecaku kilkunastu litrów wody. Przy każdym miejscu odpoczynku dostępna jest woda ze strumienia, który przepływa przez wąwóz, jest ona czysta i zdatna do picia. Co jakiś czas w wąwozie możemy spotkać tubylca z osiołkiem. W przypadku gdyby komuś stało się coś uniemożliwiającego samodzielne przejście można na osiołku wrócić do początku lub końca wąwozu.Zaraz po zejściu na dno wąwozu wchodzimy na polanę gdzie turyści ustawiają kamyki jeden na drugim. To tradycja na wzór wrzucania monet do fontanny – jak się ustawi małą wieżę z kamieni to na pewno do wąwozu się wróci.
Wychodząc z wąwozu przechodzimy przez jego najwęższy punkt, tzw. „Żelazne Wrota”. W tym miejscu wąwóz ma tylko 3,5 metra szerokości. Po wyjściu dochodzimy do wioski Ajia Rumeli gdzie możemy odpocząć w jednej z restauracji ale także przenocować, gdybyśmy nie zdążyli na prom o 17:30. Warto do plecaka zapakować sandałki lub buty kąpielowe bo plaża w wiosce jest bardzo kamienista a miło jest po 16-sto kilometrowym górskim spacerze w upale wejść do chłodnej wody. Opłaty w 2011 roku to 6 euro bilet do wąwozu i 9 euro bilet na prom.
Skomentuj