Gwiazdka już za chwilę, zapewne dla wielu z Was to doskonała okazja, żeby wymienić komputer i zapewne wiele osób rozważa zakup nowego laptopa. A może to właśnie odpowiedni moment by zamienić komputer na tablet? Co powiecie na iPad’a? Czy tablet sprosta Waszym wymaganiom? Czy ma wystarczająco dużo mocy obliczeniowej na bardziej zaawansowane zadania?
Po blisko pół roku używania iPad’a Pro, nadszedł czas aby podzielić się z Wami rzetelną opinią o tym czy i jak tablet zastąpił mi komputer.
Słowem wstępu
Sprzętu Apple używam jakoś od 2009-2010 roku. Moim pierwszym laptopem był MacBook White, który pod koniec 2012 roku wymieniłem na model MacBook Pro. I mówię o tym dlatego, że wybór środowiska Apple był strzałem w dziesiątkę. Porzucenie środowiska Windows, gdzie komputer zawieszał się jeszcze zanim się uruchomił było cudowną decyzją – wreszcie skupiałem się na tym co robiłem a nie na tym jak to zrobić.
Komputer, oprócz zwykłego surfowania po sieci, robienia zakupów, płacenia rachunków i prowadzenia drobnych wyliczeń czy redagowania tekstów na tego jakże niepoczytnego bloga, służył mi również jako narzędzie do obróbki zdjęć oraz montowania video. Od czasu do czasu grałem na nim w gry typu sentymentalny Half Life czy wymagający pod kątem grafiki symulator lotów X-plane. Głównie jednak wybrałem model Pro ze względu na wydajność obróbki zdjęć w programach Lightroom i Photoshop oraz możliwość montażu video w Final Cut Pro.
Mijały lata, Apple wypuszczało kolejne modele MacBook’ów, które oczywiście olśniewały świat, jednak ja nie myślałem o zmianie modelu z racji tego, że nie odczuwałem takiej potrzeby. Bo wszystko działało jak należy.
Pomysł na tablet
Tablet pojawił się w naszym domu już jakiś czas temu. Irmina kupiła iPad’a Mini jako narzędzie typowo do podstawowych czynności oraz rozrywki. Od teraz zamiast komputera używała tabletu do surfowania w sieci, zakupów, słuchania muzyki czy czytania książek w drodze do pracy. Rodzina tego typu urządzeń rozrosła się również po naszej rodzinie. Nasze Mamy dostały iPady na których głównie korzystały z czatów video. iPada kupiła również siostra. Jednolity ekosystem komputerowy w rodzinie ułatwiał nam komunikację czy dzielenie się fotografiami.
Gdy zmarła moja Mama, do naszego domu wrócił Jej iPad, którego zacząłem coraz częściej używać do codziennych spraw. Internetu nie przeglądałem już na MacBook’u a na tablecie, siedząc wygodnie na sofie zamiast przy biurku. Domowego budżetu, rozliczeń i płatność również nie prowadziłem już na laptopie. iPad stał się do tego idealnym urządzeniem, które zawsze jest pod ręką. Które nie potrzebuje czasu by się obudzić. Po prostu odkrywasz okładkę etui i jest. Działa. Nie potrzebuje chwili na rozbudzenie by… zarządać wpisania hasła. Do tego nie zajmuje dużo miejsca. Może sobie leżeć na blacie stołu lub udawać książkę stojąc między nimi na półce.
Do pełni szczęścia brakowało tylko przestrzeni na dysku i mocy obliczeniowej by tablet poradził sobie z obróbką fotografii i montażem video.
iPad wszechmogący
I oto pojawił się iPad Pro (model 2019). Sprzęt, który zdeklasował MacBooki! Świat oszalał. YouTube zalały recenzje pełne och-ów i ach-ów. Vlogerzy publikowali swoje odczucia, portale rozpływały się nad benchmarkami i analizowały możliwości hardware’u. iPad Pro wersja 2019 był na ustach wszystkich.
Wtedy zacząłem się zastanawiać czy może by tak pójść w tą stronę? Steve Jobs, prezentując światu pierwszego iPada w 2010 roku zadawał pytanie czy jest wśród sprzętów luka na coś innego niż laptop i smartfon? Coś co nie będzie ani komputerem, ani telefonem. Będzie czymś pomiędzy, co łączy najlepsze cechy obu tych urządzeń.
Przez te wszystkie lata iPad był świetnym narzędziem do domowej rozrywki, by obejrzeć film gdy rodzina okupowała telewizor. Był idealny by posurfować w sieci na ekranie większym niż smartfon, by zajrzeć na YouTube, by coś zanotować czy podzielić się rodzinnym albumem foto. Ale iPad nigdy nie został komputerem. Aż do teraz!
Kupując swój model w maju, postawiłem trochę wszystko na jedną kartę. Mając do wyboru kupno nowego MacBooka, wybrałem iPad’a Pro nie będąc jeszcze w 100% pewnym co przyniesie system operacyjny iPadOS, o którym coraz częściej pojawiały się przecieki. Bo jeśli miałoby spełnić się to o czym donosiły serwisy to iPad wyposażony w iPadOS stałby się małym laptopem, małym MacBookiem.
Dziś już wiem, że było warto. Złącze USB-C plus system operacyjny jaki dostał iPad pozwala na podłączanie urządzeń peryferyjnych takich jak zewnętrzne dyski, czytniki kart, słuchawki czy wielkie monitory zewnętrzne.
Aplikacje są już na tyle zaawansowane, że z powodzeniem zastępują te z tradycyjnego komputera. Lightroom w połączeniu z rewelacyjnym wyświetlaczem iPada Pro jest idealnym narzędziem do edytowania zdjęć. Affinity Photo z powodzeniem zastępuje desktopowego Photoshop’a, który również od niedawna jest w wersji na tablet. LumaFusion to profesjonalne narzędzie do edycji video. I tak można wymieniać bez końca.
Model, który wybrałem
Zawsze uważałem, że kupując sprzęt elektroniczny, czy to aparat, komputer, czy cokolwiek innego należy zawsze kupować możliwie najwyższy model na jaki nas w danej chwili stać. Sprzęt zmienia się tak szybko, że za chwilę coś co było na topie staje się sprzętem średniej klasy. Zatem jeśli kupicie coś średniej klasy to za chwilę okazać sie może, że wasz sprzęt już nie daje rady.
A skoro wahałem się między nowym MacBook’iem a iPadem Pro to stwierdziłem, że mój iPad musi mieć dysk co najmniej takiej wielkości jak mój komputer. Stąd wybór padł na model z 512 GB pamięci.
Zależało mi na mobilności i poręczności więc nie rozważałem modelu z ekranem 12,9 cala. Wybrałem model 11 calowy ale za to z łącznością przez sieć komórkową.
Czy dziś wybrałbym model 12,9 cala? Hmm, nie wiem. Poręczność 11-sto calowego tabletu bardzo mi pasuje. Jest taki w sam raz i idealnie leży w dłoni. Mam wrażenie, że model 12,9 cala byłby za duży. Owszem, idealnie sprawdziłby się jako laptop, z podłączoną klawiaturą ale jako tablet – w moim odczuciu – nie jest tak poręczny.
Właśnie – klawiatura! Apple wypuściło również dedykowaną klawiaturę do każdego z modeli Pro oraz do zwykłego iPad’a i modelu Air.
Jedna rzecz, o którą mógłbym się przyczepić to brak podświetlenia, ale to też tak na wyrost. Fajnie byłoby je mieć, ale zdaję sobie sprawę, że ciężko byłoby jeszcze upchnąć diody w tak cienkim etui jakim jest dedykowana okładko-klawiatura. Brak podświetlenia nie jest zresztą jakoś bardzo uciążliwy. Na pewno nie odczują go osoby, które piszą na klawiaturze bezwzrokowo. Palce bez problemu zapamiętują miejsca klawiszy i po chwili używania klawiatury trafiają w nie bezbłędnie. Nawet ten wpis piszę w ciemnym pokoju, siedząc wygodnie na sofie a jedynym źródłem światła w tej chwili jest podświetlenie za telewizorem.
Klawiatura-etui scala się z iPad’em dzięki magnesom i łączy poprzez trzy niewielkie złącza Smart Connector. Zasilanie czerpie z iPad’a, więc nie konieczne jest jej doładowywanie a co za tym idzie dodatkowe akcesoria.
Swój tablet wyposażyłem również w Apple Pencil, który tkwi przytwierdzony magnetycznie do grzbietu tabletu, cały czas się ładując bezprzewodowo. Na co dzień nie używam Apple Pencil do zwykłej obsługi tabletu ale staje się on nieodzowny w momencie edytowania zdjęć w Lightroom czy montażu video w LumaFusion.
Używanie narzędzi selektywnych w Lightroom to czysta przyjemność z użyciem Apple Pencil. To zupełnie inne doświadczenie, niż używanie myszki do „zamazywania” obszarów zdjęcia efektami, których chcemy użyć. To coś jak zewnętrzny tablet z piórkiem tylko lepsze, bo pracując z piórkiem i tabletem „rysujemy” powierzchnię tabletu a efekty widać na monitorze. A w iPadzie pracujemy dosłownie na zdjęciu.
Mała rada, gdybyście zdecydowali się na zakup podobnego zestawu, czyli: tablet, klawiatura i pencil. Negocjujcie cenę! Tak, nawet w normalnym sklepie można negocjować cenę, jeśli nie z pracownikiem to z kierownikiem sklepu. Choć ja w iSpot (to nie jest wpis sponsorowany), gdzie kupowałem swój zestaw, tylko subtelnie zasugerowałem rabat a sprzedawca sam wyliczył taki, że Apple Pencil wyszedł za darmo.
Rada #2: sprawdźcie dwa albo nawet trzy razy czy sprzęt, który dostaliście to ten, o który prosiliście i czy zakupione akcesoria do niego pasują, Ja miałem przypadek, że sprzedawca wziął klawiaturę do zwykłego iPada i całe szczęście, że coś mnie podkusiło, żeby sprawdzić wszystko jeszcze w sklepie, gdy towar był zafoliowany. Pudełka sprzętów Apple są niemal identyczne i te z klawiaturą do iPada zwykłego nie różnią się na pierwszy rzut oka niczym od tych do modelu Pro. Całe szczęście w porę ogarnąłem sprawę i obyło się bez niepotrzebnych przepychanek ze sklepem. Cóż, sprzedawca też się czasami może pomylić.
Akcesoria dodatkowe
Podobnie jak w przypadku zwykłego komputera, aby w pełni korzystać z możliwości iPada, wręcz niezbędne staje się dokupienie dodatkowego sprzętu, który nas w tym wesprze.
Głównie pracuję nad zdjęciami i video więc potrzebuję na te pliki miejsce. Aby nie zapychać dysku iPada gigabajtami plików warto kupić dysk zewnętrzny. Tak, iPadOS oferuje obsługę dysków zewnętrznych i akcesoriów. Mój wybór padł na SanDisk Extreme Portable SSD o pojemności 1TB.
iPad Pro posiada tylko jeden port USB-C. Jeden port by ładować tablet, podłączyć dysk zewnętrzny, czytnik kart pamięci czy złącze HDMI by móc „rzucić” ekran iPada na zewnętrzny monitor. To nie jest zbyt wygodne i trzeba to jakoś obejść. Z pomocą przychodzą różnego rodzaje huby. Ja wybrałem hub HyperDrive. Przede wszystkim nie jest on na kabelku, więc nie dynda z boku tabletu. Jest wpinany bezpośrednio w bok iPad’a i pozwala na jednoczesne wpięcie ładowarki, dysku SSD, kart pamięci, złącza HDMI (jak ktoś potrzebuje) oraz słuchawek. No właśnie, słuchawki. Dziś wiele osób korzysta z słuchawek bezprzewodowych, jednak mnie do końca np. takie AirPods nie przekonują. Raz, że wymagają ładowania, dwa – wciąż powala mnie ich cena. Dlatego do iPad’a, kupiłem hub, który posiada również wyjście typu mini jack aby podłączyć do niego zwykłe, stare słuchawki od starego iPhone’a. Działają idealnie i nie muszę pamiętać aby je ładować.
Aplikacje czyli programy
Wraz z pojawieniem się iPhone’a i systemu iOS, Apple i deweloperzy wpuścili do ekosystemu „apki”. Aplikacje, dzięki którym system ożył a które są niczym innym jak programy, dokładnie takie same jakie instalujecie do dziś na swoich komputerach.
Obecnie aplikacje na iPadOS to już nie są kilkudziesięcio megabajtowe programiki a rozbudowane, często ważące ponad 1GB programy. Czemu o tym piszę? Bo wciąż mam wrażenie, że w głowach często mamy podział na „poważne” programy komputerowe, które robią robotę i okrojone, nieduże aplikacje na smartfony, które mogą być tylko nawiązką programów komputerowych, oferujące tylko niektóre ich funkcje i to w okrojonej wersji. Nic bardziej mylnego. Na iPadzie ogarniecie dziś większość, jeśli nie wszystkie Wasze zadania, które do tej pory robiliście na komputerze.
Nie wiem jak jest z programowaniem i pisaniem aplikacji na tym tablecie ale wiem, że iPad Pro pod kontrolą iPadOS z powodzeniem pozwoli Wam na profesjonalną obróbkę zdjęć, montaż video czy projektowanie grafik. To tak z bardziej kreatywnych rzeczy, bo oczywiście narzędzia do edycji tekstu, amatorskiej edycji zdjęć, surfowania w sieci, rozrywki typu Netflix czy YouTube, odkrywania muzyki, sprawdzania poczty e-mail czy grania w gry bez problemu znajdziecie w App Store.
Prolog
iPad ewoluuje, jeszcze chwilę temu był urządzeniem wypełniającym lukę między smartfonem a laptopem. Dziś Apple bardzo zbliżyło iPad’a do osobistego komputera przenośnego i myślę, że ten trend będzie kontynuowany. Wszystko dzięki użytkownikom. Wystarczy zerknąć na YouTube by posłuchać opinie tych, którym iPad Pro zastąpił laptopa. A Apple zdaje się słyszeć i dostrzegać głos użytkowników…może tylko zbyt wolno na nie reaguje.
Skomentuj