WŁADYSŁAWOWO

Cudze chwalicie a swego nie znacie! Nigdzie człowiek nie wypocznie tak jak nad naszym polskim morzem.
To były cudowne wakacje. Nieco limitował nas Ksawery bo „Młody” jeszcze młody i na daleką podróż autem to tak niechętnie, samolot może by i przeżył ale gdzie lecieć w środku sezonu na południe by nie było +30 stopni już o 8:00 rano? Takie upały mogą wykończyć dorosłego, nie mówiąc już o niemowlaku. A że w kraju też pogoda dawała radę postanowiliśmy zrobić powtórkę z maja (bo hotel sprawdzony) i ponownie wybraliśmy się do Władysławowa.
Lepiej trafić nie mogliśmy. Woda zachęcała do kąpieli a plażowi sprzedawcy zręcznie prześlizgujący się pomiędzy ciasno rozmieszczonymi parawanami plażowiczów dbali o to byś na plaży nie umarł z głodu czy pragnienia. Bez obawy jeśli nie zdążyłeś kupić popcornu u pierwszego (mimo, że swoje nadejście dość głośno obwieszczał), za chwilę przechodził drugi i trzeci. I czwarty.  Nigdzie indziej nie spotkałem się z takim podejściem do turysty. Chorwacja czy Grecja mogą się od nas uczyć. Jak sobie czegoś nie przyniosłeś na plażę z hotelu to nic nie mogłeś kupić. Na Cyprze nieco lepiej, bo dwa razy dziennie przyjeżdżał pan autem z lodami. O Lanzarote nie wspominam – tam, do specjalnie wydzielonej w mieście strefy handlowej trzeba było iść kilka minut. A targ rękodzieła i pamiątek odbywał się tylko raz w tygodniu i to wieczorem. Nie to co u nas. Masz ochotę na kolorowy warkoczyk, tatuaż z henny czy papierową maskę z podobizną Putina czy innej Grodzkiej? Nie musisz czekać na ten jeden dzień w tygodniu, w dodatku do wieczora. Czy jesteś w mieście, czy na plaży wszystko masz w zasięgu ręki. Jest jeszcze sporo niewykorzystanej przestrzeni w pasie wydm ale mam nadzieję, że niedługo miasto zmieni przepisy w prawie zakazujące tam handlu i będzie się można cieszyć pysznym kebabem kupionym nieopodal swojego plażowego grajdołka.

Wybierając urlop nad polskim morzem nie musisz też rezygnować z kultury. Kabaret? Proszę – jest Cezary Pazura. Koncert? Nie ma problemu -Akcent i wiele innych zespołów. Stary dostawczak wyposażony w potężne megafony informował o wielu lokalnych wydarzeniach kręcąc się od rana do późnego wieczora uliczkami miasta.
A dla miłośników morskiej fauny jest oceanarium z żywymi okazami! Gdzie indziej znajdziecie żywe okazy w oceanarium?

Bałem się, że duch w narodzie umiera. Ale nie, nic bardziej mylnego. Kultura osobista na najwyższym poziomie. Nikt nie zostawia petów na piasku. Wszyscy je zakopują by nie raziły w oczy innych plażowiczów. Z puszkami po piwie sytuacja wygląda nieco gorzej, ale młodzież stara się aby nie wystawały ponad piasek i były szczelnie zasypane. Za to starsi ciągle dbają o kulturę języka: „Janusz, kurcze! Ale ta woda fajna” – dało się słyszeć raz po raz.

Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy. Także nasze wakacje dobiegły końca. I prócz miłych wspomnień zostanie nam po nich tych kilka fajnych zdjęć.
KAC_3008Red Bull Air Race
KAC_3045Młody Axl Rose
KAC_3254

KAC_3293

KAC_3317

KAC_3302

KAC_3546

KAC_3496

KAC_3532Chłopiec wpatrzony w latawce
KAC_3555
Ksawery, obiecuję, że jeszcze tam wrócimy i zrobimy sobie na plaży zdjęcie z pingwinami z Madagaskaru czy inną Świnką Peppą.

5 Comments

Add yours →

  1. ee, jedziesz do władka w środku sezonu – czego innego się spodziewałeś? 😉

    • Szczerze? Kultury osobistej Polaków. To że tłumy wiedziałem, ale że chamstwo i prostactwo to się nie spodziewałem. Nikt normalny nie wtyka petów w piach, bo sam może jutro w to samo miejsce przyjść plażować, nikt normalny nie tłucze butelek po piwie na chodniku mimo, że obok puste kosze na śmieci, nikt normalny nie drze ryja na plaży i nie rzuca „kurwami” tak aby wszyscy wkoło słyszeli, nikt normalny nie grodzi sobie „działek” parawan do parawana że nie można przejść do wody i nikt normalny nie nagabuje Cię chamsko kiedy leżysz sobie w najlepsze na plaży, żeby koniecznie zrobić sobie zdjęcie z gościem przebranym w utytłany kostium świnki Peppy.

  2. Polskie morze jest niesamowite. Też uważam, że poza sezonem jest znacznie bardziej przyjemne, może dlatego że nie lubię… tłumów 🙂 Pozdrawiam!

  3. Jestem świeżutko po powrocie z Hiszpanii. Kilka dni w Salou, kilka w Barcelonie.
    Nie w szczycie sezonu, a klimat ten sam. Wszechobecne pety kiełkujące z piasku, co minutę ‚beer, serveza, piwo, cool’ albo ‚mojito, sangria, fresh’. Warkoczyki? Pani juz idzie. A moze masaż tajski? Juz sie robi.
    Jedyna różnica, ze przeklinają po swojemu i tego tak nie słychac.
    Europa nas dogoniła 😉

    • Wychodzi, że miałem jakieś niebywałe szczęście poza Polską, że nie trafiałem na takie miejsca. Może dlatego, że staram się wyszukiwać miejsca spokojne i na uboczu a nie gwarne, oblegane przez młodzież kurorty? Oby mnie szczęście nie opuszczało.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s