Marzyliście o podróży na księżyc? Jedźcie do Parku Timanfaya – krajobraz identyczny a o wiele cieplej.Timanfaya to jedno z miejsc „must see”. Paradoksalnie nie ma tam nic, ale właśnie to „nic” tworzy niepowtarzalny krajobraz i atmosferę tego miejsca. Dość ciekawe doznanie poczuć się jakby tuż po apokalipsie czy stworzeniu świata, stanąć na jednym ze wzgórz a wkoło nie ma nic, jest cisza, spalone słońcem połacie terenu pokryte zastygłą lawą i popiołem wulkanicznym. Ani jednego drzewa, żadnych zwierząt. Nic.
Do Parku przyjechaliśmy wcześnie rano, kolory są niesamowite i zmieniają się wraz ze wschodzącym słońcem. Zwiedzanie zaczyna się od kilku pokazów, które uświadamiają, że wulkany na Lanzarote wciąż są aktywne. Ustawiamy się na jednym ze wzniesień gdzie pracownik Parku wręcza garść ziemi wykopanej z 20 centymetrów – jest gorąca, jej temperatura dochodzi do 70 stopni Celsjusza! A to dopiero początek. Nieopodal znajduje się szczelina głęboka na 2-3 metry – tam jest o wiele goręcej – przeszło 200 stopni!. Krzew wrzucony w szczelinę zapala się po kilkunastu sekundach.
Ostatni pokaz to wlanie wody do specjalnych rur wbitych w ziemię na głębokość 10 metrów. Po 3 sekundach woda zamienia się w parę wodną, która jest wyrzucana na kilka metrów w górę tworząc efektowny gejzer.
Na zdjęciu powyżej, jest wnętrze restauracji „El Diablo” z „naturalnym” grillem – to studnia nad którą grillowane jest mięso. Słup wydobywającego się z niej gorącego powietrza uniemożliwia zajrzenie w głąb.
Trasę po Parku Timanfaya pokonuje się autobusem. Zabronione jest samodzielne zwiedzanie i wysiadanie z auta. A to ze względu na badania – naukowcy chcą ograniczyć do minimum ingerencję człowieka na tym terenie.
Wybuchy wulkanów na Lanzarote miały miejsce w XVIII i XIX w. W 1730 roku proboszcz miejscowości Yaiza opisał w swoim dzienniku początki erupcji: „1 września, między dziewiątą a dziesiątą wieczorem, nagle otworzyła się ziemia, z jej łona wyłoniła się wielka góra, strzelająca płomieniami. I trwało to dziewiętnaście dni. Kilka dni później z otchłani góry Timanfaya wypłynął potok lawy, początkowo szybki jak woda, później zwolnił i płynął niby miód”. Erupcje te trwały sześć lat! Ostatni raz wulkany na Lanzarote odezwały się w październiku 1824 roku.
Skomentuj